czwartek, 26 lipca 2012

Dzien 12

Dzien 12.
Widok z hostelu Liberty

tanczaca fontanna
Wyjezdzamy z noclegu ok. 12 (miescina-Ananuri nad olbrzymim jeziorem). Cel: Tbilisi. Na trasie spotykamy 2 motocyklistow z Holandi podrozujacych w przeciwna strone - chwila pogadanki i wymiana doswiadczeniami. Jeden jechal na Afryce, drugi na GSie. Jedziemy dalej. Centrum ... temperatura 38 stopni. Szukanie noclegu zajelo zdecydowanie mniej czasu niz w Kijowie. Bladzac ulicami w poszukiwaniu napisu "hostel" trafiamy na polska flage powiewajaca przy witrynie sklepu. Zza drzwi wyglada mezczyzna, ktory uslyszawszy nasze zdziwienie i zaskoczenie, zaczyna mowic cos po polsku. Zartuje, ze jest Polakiem - spedzil w naszym kraju kilka lat, wiec bez problemu mozemy sie dogadac po polsku. Prowadzi winiarnie, wiec nie obylo sie bez degustacji - argument, ze musimy jeszcze wsiasc na motocykle nie przechodzi - dopoki bedziemy jechac prosto zadnych problemow zwiazanych z umiarkowanym spozyciem alkoholu miec nie bedziemy ;). Od slowa do slowa doszlismy do tematu poszukiwania noclegu, wiec wystarczyl jeden telefon, kilka minut pozniej przyjechal po nas przesympatyczny Polak, prowadzacy hostel "Liberty" ( http://www.liberty-hostel.com/ ). I tak oto odpoczywamy od trudow ciaglej jazdy w ogromnym mieszkaniu, w rewelacyjnej polskiej domowej atmosferze! (Szczegolnie ja odpoczywam, bo mam spuchnieta cala gebe, a moja dolna warga wyglada jak po nieudanym zabiegu wstrzykiwania botoksu :|). Trzeba przyznac, ze im dalej w las, tym ludzie sa coraz bardziej otwarci, ciekawi i zyczliwi. Niesamowity kraj!

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz