środa, 25 lipca 2012

Dzien 9

Dzien 9
Zaczal sie od duzego wiatru. Pojechalismy do tego samego sklepu co wieczorem, a tam znow ludzie zagaduja i po chwili przychodzi Pani z szampanem oraz bomboniera i nas obdarowuje. Znow droga 400 km do zrobienia - paliwo jest za 2,8zl/l , tak mozna jezdzic. Afryczka splotla figla - tym razem stopli sie przedni blotnik - nie pytajcie jak.O statnia miejscowosc w Rosji przed wjazdem do Gruzji to Vladikavkaz i tam przerwa na zakupy i obiad - cziburiaki ( pierogi gigant z miesem ). Pierwsza kontrola na trasie - dokumenty? dokad jada? po co do gruzji, bo przeciez tam nic nie ma. Tak sie wypowiadal policjant, po czym odpalil zdjecia na telefonie i pokazal jak byl w polsce na zawodach tanecznych i zajal pierwsze miejsce. Jedziemy dalej...granica otwarta do 22 a jest 20, kolejka spora- niektorzy stoja po 3h. Apan podszedl do strazy, a gosciu kazal podjechac i wpuscili nas poza kolejka - udalo sie, aczkolwiek nie bez malego incydentu - stojac przy okienku na granicy, w niesamowitym przeciagu, zalatwiajac wszystkie formalnosci, uslyszelismy lomot i zobaczylismy zbiegajagych sie ludzi. Tuz za winklem, gdzie staly motocykle zobaczylismy Afryczke - lezala! Na szczescie rachu ciachu i zostala postawiona na nogi (tudziez noge jedna). Miedzy przejsciem granicznym Rosji a Gruzji jest kilometrowy odcinek z brakiem drogi.
Przekroczylismy granice, ale dzien sie jeszcze nie skonczyl. Jest ciemno, a trzeba znalezc nocleg - drogi dziurawe, po ktorych swawolnie chodza krowki i nagle jakies odbicie w prawo na szuter. Ujechalismy ok. 700 metrow, odpuscilem w polowie gorki i motocykl zaczal sie zsuwac - mimo tego, ze trzymalem oba hamulce. Basia zeszla, Agata rowniez, wiec z Apanem podjelismy walke wjazdu pod monastyr, ktory prowadzi na kazbek-najwyzszy szczyt Gruzji (o czym zdalismy sobie sprawe dopiero na gorze - Apana olsnilo!). Po walce i haczeniu podwoziem o kamienie udalo sie wjechac. Zostawilismy kufry i zjachalismy po nasze kobiety (ktore zapierdzielaly w odzieniach motocyklowych, nie bardzo nawet wiedzac gdzie ida). Dzien dobiegl konca. Strasznie sie cieszylem, ze udalo sie wjechac tam, gdzie nie planowalismy wjezdzac po ciemku!

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz