Dnia 29 kontynuacja.
Szczesciem spotykamy miejscowego, ktory niosl baniak na wode, co zasugerowalo, ze woda jednak gdzies jest. Grzecznie zapytalismy i odpowiedz zobaczylismy w skalnym pomieszczeniu zabezpieczonym klodka. Rynna podwieszona pod sufitem, miski dookola-woda odzyskiwana ze skal, takze wyjatkowo cenna przy braku jakichkolwiek innych zrodel. Szybkie pakowanie i zmierzamy na wschod... tam mijamy stada krow na srodku ulicy. z 20 ciezarowek z arbuzami. zatrzymalismy sie na jednego. Po 10 minutach przychodzi Pan u ktorego kupowalismy i widzac jak palaszujemy daje nam drugiego w prezencie.Potem robiac wieczorne zakupy pod sklep przyjezdza chlodnia a kierowca wychodzi i daje nam po lodzie.Nocleg obok drogi z widokiem na kolej. :)
Widzę, że w tych rejonach nic się nie zmieniło;) dalej pustynnie i sucho;)
OdpowiedzUsuńNie wiem Czy Apan Wam opowiadał jak podczas pobytu w tym rejonie piliśmy coś co ni smakiem ni wyglądem wody nie przypominało... ale mimo wszystko wypić się dało;)
Przygoda, ech przygoda:)!
Serdeczne pozdrowienia z nieco za bardzo zawilgotniałej ostatnimi czasy Gdyni:)!